Strona:PL Helena Staś - Na falach życia.pdf/16

Ta strona została uwierzytelniona.
— 10 —

żeli rodzice Anny. Ktoś ze znajomych poznał ich i odniesiono ich, do domu.
Cierpiała łagodna dusza Anny i ugięła się pod tą boleścią. Jeźli nie oddała się rozpaczy, to tylko przez wzgląd na dziecko. Po pogrzebie wróciła do zwykłych codziennych swych zajęć. Smutek chowała na dnie duszy i na pozór ze spokojną twarzą pochylała się nad Janinką, kołysząc i nucąc jej do snu. Nie chciała dziecku otwierać świat łzami i jękiem. Zbolała starała się uśmiechać.
Jan, uwiadomiony o upadku, radził żonie sprzedać wszystko co pozostało po rodzicach i przyjechać do Ameryki. Poszła Anna za tą radą i porozumieli się, że Jan przyjedzie spotkać ją w New Yorku.

II.

Na falach Antlantyku w bladej jutrzence w dniu Zmartwychwstania Pańskiego, kołysze się wspaniały okręt. Dziwne jakieś głosy, słyszeć się dają z pokładu, głosy śmiechu i trwogi, bólu i radości, mówią, że dzieje się tam coś niezwykłego.
Ludzie ogarnięci jakby szałem nawołują się, ściskają, całują, płaczą.