Ta strona została uwierzytelniona.
— 125 —
Łucya, zdziwiona równie jak reszta obecnych wyjątkowymi względami, jakie Don Pedro zdawał się okazywać gwałtownemu marynarzowi. W tej chwili Don Gajangos upuścił papierośnicę, która upadła tuż obok stóp Herveya, tak, że ten mimo wrodzonego braku uprzejmości, czuł się jednak w obowiązku podjąć ją i podać żółtoskóremu donowi, jak zwykł był mianować Peruwiańczyka.
Gdy wyciągnął rękę podając ową papierośnicę, błysk zadowolenia zamigotał w oczach Don Pedra, który skłonił mu się poważnie mówiąc:
— Dziękuję ci Waza.