Strona:PL Hume - Zielona mumia.pdf/160

Ta strona została uwierzytelniona.
—  154   —

klejnot i zamknął go starannie na dwa spusty, poczem schował klucz do kieszeni.
— Cóż teraz zrobimy?
— Chodźmy do pani Jascher, musimy w każdym razie widzieć ją dziś wieczorem.
— I owszem, pójdę chętnie z tobą — mówił Hope, pomagając przyjacielowi we włożeniu ciężkiego wojskowego płaszcza. — Chyba nie potrzebujemy brać z sobą rewolwerów — dodał żartem.
— Zdaje się — rzekł Random — że pani Jascher nie jest tak niebezpieczna, byśmy się mieli zbroić przeciwko niej. Wydobędziemy z niej jak najwięcej szczegółów, a potem obmyślę, co by można dla niej zrobić, bo jednak zdaje mi się, że nie jest to kobieta całkiem zepsuta. Następnie powrócimy do naszych pań.
Zrobiwszy sobie taki plan wieczoru, młodzi ludzie wyszli w najlepszych humorach. Noc była bardzo ciemna, a drobny deszcz mżył nieustannie. Mimo to Archie, który znał doskonale okolicę szedł śmiało naprzód, prowadząc za sobą przyjaciela.
Wyszedłszy z obrębu fortu, postępowali jakiś czas gościńcem, potem skręcili na lewo wązką ścieżką, wijącą się wśród trzęsawiska. Ścieżka ta doprowadzić ich miała bezpośrednio do willi pani Jascher. Pominąwszy ciemności nocne, tak gęsta