Strona:PL Istrati - Żagiew i zgliszcza.djvu/29

Ta strona została przepisana.

klasy, znaczy to niewątpliwie, że segregujemy ludzi różniących się między sobą, — ale różniących się czem właściwie? Czy tem, że jedni są wyzyskiwanymi a drudzy wyzyskiwaczami? Czy tem, że jedni jedzą obficie, a drudzy nie? A gdyby i tak było? Cóż poczniecie z podobnym podziałem na klasy z chwilą, gdy jedna zajmie miejsce drugiej, — jak to się dzieje masowo od tysięcy lat nazajutrz po każdej rewolucji, a codziennie w odniesieniu do poszczególnych osób? Czy sądzicie, że moim mularzom przyjdzie cokolwiek z tego, jeżeli ja sam najem się dziś do syta, a oni nadal będą zdychać z głodu? Czy miljony cierpiącej ludzkości będą miały z tego jakikolwiek pożytek, jeżeli jaki łachmaniarz zamiast pracować w pocie czoła w kopalni będzie wydawał dyspozycje siedząc w wygodnym fotelu?
— Napewno nie! I dlatego to wspaniała doktryna socjalistyczna mówi, że wszelkie klasy powinne być zniesione, a w ślad za tem powinno ustać wyzyskiwanie jednego człowieka przez drugiego. Olbrzymia to praca, dotychczas nigdy nie dokonana, — której dokonanie przypada, historycznie, klasie robotniczej.
Doskonale. Takie to jest wzniosłe i szlachetne, że błogosławię mych rodziców za to, iż sami byli nędzarzami i mnie jako nędzarza na świat wydali. I błogosławię te czterdzieści lat życia mego, które przeżyłem w nędzy. Bo jeżeli to właśnie nas, nędzarzy, wybrał los (czy historja) by powierzyć nam wykonanie tej misji, której żadna inna klasa nie potrafiła dotąd należycie wykonać, — to czyż mo-