Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Bracia zmartwychwstańcy tom 3 024.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

ja, stoją jeszcze insi za mną, którzy w końcu za wszystkich się pomszczą...
Walgierz jednak tarczy się pozbyć niechcąc, na mężnego przeciwnika czekał — słowa z nim mieniając, któremi wzajem w sobie gniew coraz większy budzili; aż Hadawart przypadł z mieczem, Walgierz włócznią się bronił, i silném pchnięciem z dłoni mu go wytrącił, padł w trawę, schylił się po nięgo[1] Hadawart, gdy Walgierz pochylonemu kark przygniótł nogą do ziemi i przebił leżącego...
Ledwie odetchnąć miał czas rycerz, gdy ujrzał przeciwko sobie lecącego Putafryda z włócznią w ręku wymierzoną... Pocisk gwałtownie rzucony poleciał daleko i padł aż u nóg królewnéj Heligardy, która ze strachu krzyknęła.
— Życzę ci ustąpić! — zawołał Walgierz — nie uczynisz mi nic.
W gniew wielki wprawiony Putafryd nieopatrznie mieczem począł wywijać, od którego tarcza zasłaniała Walgierza. Sam prawie, zajadły na włócznię mu się natknął i padł zabity.
Na dzielnym koniu siedzący Gerwig, zmusił go przez trupy przeskoczyć i zaledwie Walgierz czas miał głowę poległemu uciąć, gdy z obosiecznym toporem frankijskim runął na niego zajadły. Szczęściem wyprobowana tarcz ciosy odbijała...

  1. Przypis własny Wikiźródeł Błąd w druku; powinno być – niego.