Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Capreä i Roma Tom I.djvu/070

Ta strona została uwierzytelniona.

się, że postępował z nieprzyjacielem stosownie do otrzymanych od Tyberyusza rozkazów, śmierć jego wreszcie, zapobiegająca podobno by się to wszystko dobitniéj nie objawiło, udawany po niéj żal Cezara, wszystko to razem okazało Rzymowi, jakiego miał pana nad sobą. Obawy Tyberyusza nie były płonnemi, gdyż najpodlejsze uniżenie kryło już wówczas ohydę ku niemu, wstręty i niechęć powszechną.
Nawet to życie, dotąd osłonione tajemnicą nieprzejrzaną, które późniéj w najrozwiązlejszą rozpustę bezwstydnéj starości na wyspie Capreä miało się przemienić, powoli już zaczynało się ukazywać jaśniéj oczom tych, których potępiano za podobne sromoty.
Posępny, milczący, ponury i poważny w senacie, Tyberyusz, przy drzwiach zamkniętych, w obozie pretoryan, spijał się do szału, tak że dawniéj mu w Germanii nadane przez żołnierzy przezwisko Biberius Caldius Mero, przypomniano znowu.

W chwili, gdy srogie prawa, zbytku, rozpusty niewiast i gorszących igrzysk teatralnych zakazywały, zamknięty z Pomponiuszem Flakkiem i Pizonem, stary rozpustował po dwie doby z niemi, zowiąc ich swymi najmilszymi przyjaciołmi; towarzysza tych biesiad, Sestiusza Galla, zbezcco-sez nego[1] człowieka, wprowadził do senatu, iz[2] nim razem nocne uczty na Palatynie sprawiał, rozkazując

  1. Przypis własny Wikiźródeł Błąd w druku; powinno być – zbezczesconego.
  2. Przypis własny Wikiźródeł Błąd w druku; powinno być – i z.