Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Chata za wsią 065.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

ciw siebie. We dnie często droga wiodła Motrunę około cygańskiéj szatry; wieczorem Tumry błąkając się mijał codziennie chatę Lepiuka. W jego sercu rodziły się razem dwa uczucia, które często są z sobą w koniecznym związku: przywiązanie do dziewczyny, i potrzeba, żądza przykucia losu swojego do miejsca, do kątka na któryby się zlać mogła część miłości przepełniającéj wezbrane serce.
Tumry nigdy nie lubił włóczęgi, a teraz bardziéj niż kiedy wzdychał za swoją chatą, za własnym ziemi kawałkiem, z któregby go bicz włóczęgi nie spędzał. Marzył on o domie, o żywocie przy ognisku, o spokojnéj śmierci pod swoją strzechą.
Tymczasem rosła w nim zarazem i miłość ku Motrunie, a w sercach obojga choć milcząca, mowną już była; brakło tylko jednego słowa, jednego skinienia, żeby ten związek tajemniczo poczęty, na wiérzch wypłynął. Spotkali się raz za wioską; ona szła z głową spuszczoną z pola, on wybiegł z szatry, rzuciwszy młot, na świeże powietrze i ciszę nocną. Nad wsią unosiły się wyziewy dymów szarych, jesienne opary, i woń żniwa; tęsknota na siwych chmurach wisiała nad niemi. Spojrzeli ku sobie, ale tak już znajomo, serdecznie, bratersko, jakby