Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Chata za wsią 327.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

który z wiązką gałęzi na plecach szedł śpiewając do domu. A że go widziano nieraz rozmawiającego z Tumrym, znano że żył z cyganem w drużbie; gumienny więc zatrzymał parobka, choć niewiele od niego spodziewał się dowiedziéć, bo jak inni, z powierzchowności sądząc, miał Janka za głupiego i nierozgarnionego.
— Słuchajno głupi Janek — spytał go — nie widziałeś ty czasem cygana, kowala.... Tego, tego, co to z pod cmentarza?
— Kogo, kogo? — udając głupotę, szydersko począł pytać Janek.
— A! kowala cygana, głupi Janku! z pod cmentarza.
— Cygana! Tumrego! Oj! oj! widziałem go pozawczoraj, wczoraj, a nawet.... (począł sobie przypominać) ot nawetem go dziś widział!
— Dziś? gdzież? gdzie? — pochwyciła Aza.
Janek nadto miał sprytu skrytego, żeby się wygadać zanadto i opowiadać rozmowę swoją, lub przyznać, że samobójstwa był świadkiem; odparł więc chłodno, skrobiąc się w głowę:
— No! a w lesie!
— Dawno?