krasnego pasa, czerwoną wstążką związanéj flaszki na weselu.... Myślisz, że ludzie kochają? A! głupia! głupia! psy, to jeszcze, ale ludzie!!
Potrzęsła głową, poczekała na odpowiedź i udała że odchodzi. Marysia milczała, łzy się jéj w oczach kręciły.
— Nie pójdziesz z nami? — spytała Aza.
— Nie, nie! — odpowiedziała sierota — niech się dola spełni, nie ucieknę ja od niéj.
— To gnijże, gnij! — odparła cyganka gniewnie, na dolę człek ma wolę... ale głupiemu nie poradzić!
I wysunęła się ze cmentarza, ale oglądając się, zatrzymując, wahając, jakby ją co nazad ciągnęło; a Sierotka przeprowadził cygankę szczekaniem i wyciem aż za górę.
Gdy się w człowieku gwałtowna rozbudza namiętność, wszystko coby bieg jéj tamować powinno, jeszcze go silniéj przynagla. Jest w tém coś niepojętego: walczym z sobą, cierpimy, a z walki i boleści zarówno korzyść odnosi nieprzyjaciel. Owszem, prze-