Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Djabeł t.1,2 217.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

swoim sztylecikiem — znacie moje życie całe. Komedją w niem jest tylko wesołość.
— Coś bo przechodzisz w dramat Diderot'a — niechętnie mruknął książę — porzućmy to.
— Porzućmy — przerwał Baucher — nie po westchnieniaśmy tu przyszli, każ dawać lepiej wieczerzę i kieliszki, bośmy głodni, a czarne myśli idą z pustego żołądka.
Frascatella wybiegła na chwilę, jenerał szepnął podczaszycowi.
— Chyba ty ją potrafisz zbałamucić. Szatan nie dziewczyna. Podskarbi przed rokiem chciał ją po prostu kupić i dawał dobrą sumę, ale mu się w oczy rozśmiała, pytając go, na co mu się staremu zdać mogła? Książę Nestor także podobno tentował gorąco i nadarmo; innym pokazuje sztyleciki jak psy ząbki białe kiedy kto je napastuje, a nikt się nie pochwali żeby był u niej w większych od drugich łaskach — przyjmuje u siebie, uśmiecha się, jeździ, kompromituje się po uszy, ale dalej — nic. Są, co mówią, że myśli tym sposobem wydać się za mąż, gotowa tego dokazać! trzeba jej także oddać tę sprawiedliwość, że dobroczynna dla ubogich, serce złote... a trzpiot jak widzisz — djabeł-że ją zrozumie!
Rozmowy, szum otaczającego towarzystwa, wejrzenia, obijały się o podczaszyca, jak czasem we śnie mary dziwaczne okolają człowieka, który się pyta jest-li na jawie czy marzy, nie umiejąc zdać sprawy z tego co doznaje, tak i on teraz pod ciężkiem duszącem wrażeniem swej zmory, do życia i wesela obudzić się nie umiał. Stał mu ciągle w oczach uśmiech cavaliere Fotofero i jego osobliwsza rozmowa.