Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Djabeł t.1,2 256.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

— No ale te figurki i zagadki?
— Jakie? żadnych nie było prócz króla pruskiego i Luccheziniego....
— Ale dygnitarze, posłowie, biskupi, jenerale...
— Nie przypominam sobie nikogo, chybaby żyd reprezentował ich wszystkich! dajcież mi Waszmość pokój! Była szopka, wół i osiół — może osiół!
— Jenerale żartujesz z nas sobie!
— Panie podczaszycu — odezwał się Wojna — do młodszego się zwracając, może ty będziesz na nas łaskawszy, daj nam choćby cztery wiersze żebyśmy o reszcie sądzić mogli.
— Jakto! — odezwał się zamyślając jenerał — czyżby doprawdy ze czterech wierszy poznać można sprawcę ex ungue leonem...
— Albo canem, podchwycił złośliwie Trembecki, bo to nie leonińska sprawa, ale canis latrans per plateas.
Węgierski usta blade zaciął, zżymnął się niewidocznie, ale pokrył gniew śmiechem.
— I pan szambelan potrafiłbyś doprawdy? — spytał jenerał.
— Poznam, daj mi choć cztery wiersze...
Walcząc z sobą widocznie, Baucher się namyślał, ale na nieszczęście pomimo wysiłków nie przychodziły mu na pamięć całkowicie żadne inne, prócz tych, które się jego samego tyczyły; — wahał się więc z ich powtórzeniem. Mógł był opisać najdokładniej wszystkie przeszłoroczne nawet obiady i śniadania zjedzone po domach, ale nie umiał czterech zapamiętać wierszy.
Tymczasem wszyscy stali z zaostrzoną ciekawością, oczekując skutku jego głębokich rozmysłów. Trembecki czekał także, wiedząc że się czegoś doczeka, jakoż jene-