Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Historya prawdziwa o Petrku Właście palatynie, którego zwano Duninem tom 1 114.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

królewski szła, do Biskupów, do sądów, krzywdy sobie żadnéj czynić nie dając. —
Tak się wszyscy dziwowali niewieście mężnéj, że potém nikt jéj nie śmiał zaczepić. — Gdy jeden z Doliwów zajechał jéj ziemię na granicy, dopóty nań czyhała aż związanego, porwawszy na łowach, nie wsadziła do więzienia na zamku, a nie puściła go, aż jéj z sześciu poręczycielami poprzysięgać musiał, że więcéj krzywdy czynić nie będzie i zemsty wszelkiéj zaniecha. — Mimo to co od niéj ucierpiał tak się potém w niéj ów Doliwa rozmiłował, iż ją za żonę chciał mieć, na co mu odpowiedziała, iż tam zkąd ona była niewiasty z mężami szły na stos, a kiedy dla dziecka żyć musiały, nie ślubowały powtórnie nikomu, bo się za umarłe światu liczyły...
Teraz już lat mając pod sześćdziesiąt, Jaksowa silną jeszcze była, jakby skamieniałą, niewczas, niewygodę, trud znosząc młodą siłą jakąś, która w niéj pozostała. — Tak samo jak na koniu gotową była we skwar i mróz, dzień przesiedzieć i noc, tak pod dachem, w domu umiała rządzić dziewkami, dworem, od kądzieli i krosien nie stroniąc. — Tylko gdy do spokojnéj siadała roboty, na usta jéj przychodziły pieśni jakieś stare, dziwne, niezrozumiałe nikomu, co ich ludzie podsłuchując czasem pode drzwiami, słupieli. — Głos miała mocny, na wpół męzki, smutny i poważny, a w trąbkę tak zadąć potrafiła,