Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Historya prawdziwa o Petrku Właście palatynie, którego zwano Duninem tom 1 193.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

nie wydawałaby się dziełem ludzkiéj ręki, ale jakiemś dziwactwem natury.
W bramie stróż siedział jeden, oszczep koło siebie złożywszy, z trąbką na sznurku, a że mało kto kiedy na zamczysko zaglądał, bawił się strugając sobie coś z drzewa. Niepomału się zadziwił dwu podróżnych zobaczywszy, wstał szybko i za oszczep jakby do obrony ująwszy, cofnął się żywo ku furcie.
Ani się z nim rozmówić było można, tak jakimś połamanym językiem niezrozumiale bełkotał.
Przecież na hałas u wrót wyszedł drugi z czeladzi i przybyłych gości do środka wprowadził.
Miejsce to na którém późniéj stanął ów sławny zamek Zaprzańców, pustką jeszcze było jak cała okolica. Otaczał je lichy wał, którego do obrony tak skalistéj i stroméj wyżyny starczyło. Nie było warowni żadnych, tylko pod wałami wewnątrz długie szopy stały, a wpośrodku rodzaj dworu na kamiennym podmurku, z drzewa grubego sklecony.
Zaprzaniec wzniósł wśród tych zarośli i łomu kamieni, ogromny krzyż drewniany, który ztąd okolicy panować się zdawał. Tu on, świata się wyrzekłszy, żył osamotniony. Gdy bracia się go i rodzina zaparła, mamkę tylko, która go ocaliła wziął do siebie, a na pogardę rodowi ożenił się potém z prostą, ubogiego bardzo ziemianina córką. Tu z nią się zawlókł na pustynię żyjąc, nie jako