Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Historya prawdziwa o Petrku Właście palatynie, którego zwano Duninem tom 1 216.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

drobnych blaszek srebrnych i rzucił ją w nastawione Holszy dłonie, szepcąc mu na ucho.
— Byle pierwsza ponowa! i w las! w las! prawda Holsza?
— Prawda! prawda! w las! w las!..
— A w lesie panowanie nasze!! zawołał Władysław i nucąc poszedł do swéj komory. —
W izbie księżnéj Agnieszki inna wcale toczyła się rozmowa. Dobek, w swém ubraniu paradném, stał oparty o ścianę, z rękami w tył założonemi. — Agnieszka po izbie chodziła.
— Wszystko to Petrkowe ułożenie, mówił Dobek — byle jego nie stało, wezmą w łeb te spiski i zmowy. Jego tylko ubić zdrajcę, wygnać, zniszczyć. — Zkąd ma te skarby! Zkąd ta wielkość jego? Przywłaszczał sobie co chciał z pańskiego, gdy Krzywousty postarzał. — Co on ma powinno być pańskie! a tam jest się czém pożywić!
Niech go nie stanie, zmiękną oni wszyscy, bo on téj sieci węzły w ręku trzyma! nie kto tylko on! —
— A z nim, niełatwo! potrzęsła głową księżna.
Dobek się uśmiechnął chytrze. — Eh! — zawołał, daćby mi go na moje ręce, a ja sobie z nim poradzę! Wojny z nim prowadzić nie potrzebuję, jak mysz pochwycę go w garść i zduszę! Na chytrego chytrości potrzeba.
— Tak! rzekła księżna — ale książe go lubi —