Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Król chłopów tom III 107.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

Kochan mu od króla (choć bez jego wiedzy) obiecywał złote góry. Chłopak krwi gorącej, gdy go zalotne dziewczę w obroty wzięło, głowę stracił. Gotów był i do ślubu...
Lecz z Zonią, przebiegłą i nieufną, do końca trafić było trudno. Zgadzała się na wszystko — tajemnicę objawić obiecywała, nieinaczej jednak, jak po swym ślubie...
Kochan tak już był zniecierpliwiony oczekiwaniem, że i na to się zgodził...
Za królewską zgodą, bo Doliwa był pod opieką jego, Janek miał się żenić. Wesele na zamku kosztem pańskim się odbyło...
Przy wyjściu z kościoła czatował Kochan na pannę młodę i szedł przy niej do izby, w której uczta weselna zastawioną była. Zonia się uśmiechała żartobliwie...
— A co by było — szeptała — gdybym ja teraz, jak dzieci, co grają w cet czy licho, otwarła dłoń i pokazała, że w niej nie ma nic?
Kochan pogroził...
Wytrzymawszy go pani młoda, rzekła mu w ostatku:
— Jutro rano przyjdziesz do mnie, a dowiesz się, co potrzeba...
Rawa stawił się do państwa młodych, Zonia przyjęła go z minką na pół figlarną, pół kwaśną. Stała zamyślona długo, nim mówić poczęła.
— Codzień rano — rzekła po cichu i jakby