Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Król chłopów tom III 212.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

miał pozbyć! a tożby nie wyżył bez niej? Dnia nie ma, żeby tam nie przekradł się i nie spoczywał. Zadała mu jakieś ziele, jak to one wszystkie czarować umieją. Nie wyśliźnie się z jej szpon.
Borkowicz dumał, i rzekł po cichu.
— Tem lepiej!
Nie mógł się jednak uspokoić dnia tego, wszystkim prawiąc o żydówce i, choć zły na nią był, sławiąc ją jako przebiegłą i rozumną, grożąc nią i żydami.
Wielkie owo oburzenie, jakie w początkach przeciwko Estherze panowało, znacznie teraz było się uśmierzyło. Duchowieństwo miało nadzieję, że przed królową młodą ustąpić będzie musiała. Czekano na to... a jak zawsze, pierwsze wrażenie najsilniejsze zwolna się zaciera, tak i do tego związku ludzie, nawykłszy o nim słuchać, wielkiej już wagi nie przywiązywali.
Wielu też Esthera rozbroiła tem, że się szczęściem swojem nie chwaliła i nie nadużywała go.
Nim do wesela królewskiego przyszło, dom w Łobzowie stanął gotowym. Esther krytym wozem pojechała go obejrzeć, a znalazłszy w nim pełno tych królewskich darów, których się nie spodziewała — radości swej ukryć nie mogła.
Domostwo było i obszerniejsze i wygodniejsze, niż jej własne, a rozporządzenie jego i urządzenie samo dowodziły, że król jej opuścić nie my-