Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Król chłopów tom II 026.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

za żydowskie grzechy, które u siebie cierpiemy, zesłany. Postanowiono niewiernych wybić i wytopić, aby Boga przebłagać.
Niektóre żydowstwo ostrzeżone, pouchodziło, inni u chrześcijan szukali drogo okupionego schronienia, po lochach i jamach się zakopywali.
Mnie się naówczas ani śniło do Krakowa, w paszczę tej potworze leźć, jakby onemu smokowi Krakusowemu pod Wawelem, aż dowiaduję się, że tam stary mój pan rodzic zaniemógł, a woła mnie do siebie, abym go wyzwolił, albo pogrzebał...
Musiałem więc, wziąwszy błogosławieństwo kapłańskie, a od bab różnych ziół siła i zaklęć, spieszyć do pana rodzica. Miałem postanowienie takie, tylko z wozem krytym pod domostwo po niego podjechać, starego zabrać, i ani wody kropli do ust nie biorąc, ani chleba kawałka, natychmiast nazad do Szczekarzewic z powrotem. Alem na złą trafił godzinę. Właśnie się było pospólstwo na żydów zniosło i zbiegło, a sprawiedliwość i pomstę nad niewiernemi domierzać zaczęło. Trafiłem, jakbym pośród rozpalonego ogniska padł.
Rynek, targowice, ulice, kąty, wszystko pełne było czerni i tłumów. Jeszczem jako żyw, ludzi tylu tak oszalałych nie widział, niby bestje dzikie i zwierz leśny, bez pamięci, bez litości mordujących, krwią pijanych.
Com się ja wówczas napatrzył, nie zapomnę