Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Król chłopów tom II 043.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

trzymał niewiasty, i smętnemu panu niemal gwałtem je narzucał.
Król ulegał pokusom... lecz nie na długo, życie to przykrzyło mu się wprędce... Żona, niewiasta, któraby sercu jego odpowiadała, w jego przekonaniu już się nie znajdowała na świecie.
Umarła, może w męczarniach, z Klarą, może we wdowim smutku z Margaretą.
Wkrótce odwiedziny w Żarnowcu zupełnie ustały, Kochan po każdych widząc pana więcej zbolałym, jak mógł od nich odwodził.
Królowej nie działo się nic złego, miała dwór znaczny, cześć należną, pańskie otoczenie, zabawy, jakie chciała. Śpiewaków a bajarzy i błaznów z Niemiec sobie sprowadzała, stroiła się w szaty bogate, duchowieństwo opuszczoną starało się pocieszać. Obiecywano jej ciągle lepsze losy.
Lecz dla nieprzyjaciół króla, ten rozbrat z ukoronowaną małżonką prawą, bronią był skuteczną dla zohydzenia go u ludzi. Posługiwali się nim i powieściami o jednodniowych kochankach królewskich, aby wystawić Kaźmirza jako rozpustnika, wiarołomcę, rozpasanego na wszystko zbytnika.
— Miłościwy panie mój — począł nazajutrz Kochan, spoglądając na znużonego króla — który patrzał, nie widząc nic, wprost przed siebie — miłościwy panie, czasby ludziom złym gęby zamalować.