Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Król chłopów tom II 050.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

Zaprawdę, źle się stało, żem zaraz umowy z Jangrotem spisać nie kazał. Zwlekało się to od dnia do dnia, aż śmierć go niespodzianie zaskoczyła. — Niech Bodzanta żąda czego chce, dóbr zajętych nie powrócę.
Z twarzy słuchającego widać było, iż niemal przekonanie królewskie podzielać musiał, a przynajmniej sprawy biskupa bronić wielkiej nie miał ochoty.
Zarzucano mu naówczas powszechnie, iż za mało się czuł duchownym, a spraw stanu swojego zbyt sobie nie ważył i słabo za niemi obstawał.
— Ciężkie to będzie! — westchnął.
— Któż Biskupa podżegł do tego? bo on sam zrazu milczał — zapytał król.
Suchywilk się uśmiechnął.
— Być może, iż go namówiono! — odezwał się ciszej.
Spojrzeli sobie w oczy, i porozumieli, iż jedna myśl przyszła obu.
— Ks. Baryczka za biskupem stoi? — rzekł król.
Głowy skinieniem potwierdził to słuchający.
— Z tym się porozumieć i przejednać nie będzie łatwo — dodał Kaźmirz — znam go z dawna. Niechętnym mi jest może; jako Amadejom pokrewny — nie wiem — szuka tylko powodu aby walkę rozpoczął. Duch w nim niespokojny. Walce bym nie rad był, bo duchowny stan szanuję, bo