Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Królewscy synowie tom II 050.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

i miecz i poszedłbym walczyć z nim a ubić go, by nie więzić. Kaźń to straszna... Zbigniewa uwolnić potrzeba.
— Wichrzyć będzie — rzekł któryś z boku — zły słyszę jest.
— Będziemy mieć sposobność do dzieł rycerskich, — zawołał Bolko — i pokonamy go. Jest że co szlachetniejszego nad walkę otwartą i boje o lepszą?...
— Na tych wam i bez Zbigniewa zbywać nie będzie śmiejąc się dorzucił Janko. — Mamy Pomorze stanie go na długo, Czechów téż, Ruś, a w ostatku Niemców cesarskich.
Weselsza rozmowa wszczęła się już o wojnach, Bolko z drużyną pociągnął na spoczynek do komnat, gdzie właśnie o cudownem oswobodzeniu napadniętego przez Pomorców Santoka, wieść radośną przyniesiono.