Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Krzyżacy 1410 tom I 157.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

Cała szlachta z jego ziemi uważała go niemal za wodza, bo im wszystkim przodował doświadczeniem i męztwem, a przebiegłością wielką. Postawy był prawie olbrzymiéj, kościsty, silny, twarzy krągłéj, bladawéj, oczu i włosów czarnych, ust rumianych, nieco wydatnych, a zarosły jak żubr, że mu tylko z brody i wąsów czerwone wargi uśmiechnięte, a po nad niemi oczy wypukłe i ogniste świeciły. Rubaszny był jak żołnierz i do żartu ochoczy.
Obaczywszy chłopaka, który się kręcił w progu namiotu, zapytał go raźnie:
— A co ci to? czego chcesz?
— Mam poufne słówko do Miłości Waszéj.
— Miłość moja zbroję wdziewa — zawołał pan Andrzéj — trąbią na konie, gdy masz mówić, mów a śpiesz.
Stojący w progu wskazał na pacholę, które pan Andrzéj wypchnąwszy z namiotu, w kaftanie jak był zbliżył się do młodego przybysza.
— Mów! — rzekł krótko.
— Uciekłem od matki, aby się do wojska zaciągnąć — rzekł chłopiec rumieniąc się — przyjmijcie mnie do pocztu waszego.
Rozśmiał się Brochocki, rozpatrując w przybyłym. Wziął go za ramiona i potrząsł nim.