Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Latarnia czarnoxięzka Tom I.djvu/047

Ta strona została uwierzytelniona.

w dolinach, trzykopulnemi Cerkwiami, a w dali widokiem miasteczka z białym kościołkiem i zielonym dachem Ruskiego Monastéru Czernców. Jak wytwornie, jak smakownie ubrany salon! Sciany jego mozajkowane, kilka dobrych ożywia kopij z znanych obrazów Nad marmurowym kominkiem wielkie zwierciadło, na gzymsie komina zégar, złocisty w smaku odrodzenia, (Rénaissance) mnóstwo drogich i pięknych cacek, bez których dziś salon nie może się nazwać umeblowanym — Takież smakowne cacka rozrzucone są po półkach i etażerkach, zajmujących głąb salonu. Na ogromnym mahoniowym stole przed kanapą, dzwonek bronzowy, xiążki, ryciny, albumy, nécessaire Hrabiny, znowu fraszki i cacka. Do koła stołu wygodne fotele obite zielonym adamaszkiem. Przez drzwi otwarte do bocznych pokojów, widać w podobnym sposobie umeblowane, a jeszcze bardziéj drobnostkami zajęte apartamenta Hrabiego i Hrabinéj.
Ale czas zapoznać się bliżéj z osobami, które słyszeliście rozmawiające. Ta pani średnich lat wygodnie siedząca na miękkiéj kanapie, z głową zwróconą ku oknom ręka-