Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Latarnia czarnoxięzka Tom II.djvu/192

Ta strona została uwierzytelniona.

nami, z nadziejami, z wymarzoną przyszłością? To tylko droga do zawodów —
— Najzupełniéj zwarjował! rzekł August załamując ręce. Więc się wyrzekłeś wszystkiego i skończyłeś życie, na brudnéj, występnéj miłości bez jutra, bez trwałości, bez przyszłości. Skończyłeś więc życie? powtórzył, nic że więcéj nie pragniesz, tylko gnuśniéć tak daléj, bez pracy, zajęcia, bez celu, nie użyteczny nikomu —?
Staś spuścił głowę.
— Trochę wcześniéj, trochę późniéj wujaszku — zawsze się tak kończy. Użytecznym gdybym chciał, nie potrafię być podobno. Nie jestem genjuszem, niémam szczególnych zdolności — Będę szczęśliwy i dosyć.
— Będziesz szczęśliwy? spytał August. Ale na czemże budujesz swoje szczęście? Dziś lub jutro, twoje stosunki z Hrabiną wykryją się, dziś lub jutro przerwać się muszą. Występnych związków taki jest koniec zawsze; żal po nich tylko, zgryzoty i zgorszenie zostaną. Cóż to za szczęście, o które