Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Latarnia czarnoxięzka Tom III.djvu/044

Ta strona została uwierzytelniona.

życie dziecięce, dopóty gra, jako najżywsza najsilniéj zajmująca zabawa, a do tego wszystkim dostępna, królować będzie w salonach. Czegóż potrzeba aby grać? Ani dowcipu, ani wychowania, ani nauki, ani uczucia, ani nawet wielkich piéniędzy; piérwszy wzięty z ulicy sługus, któremu dasz dwadzieścia peców, siądzie za stołem i potrafi tak grać jak najjaśniéjsza mitra.
Panowie — gracze są także różnego rodzaju. Jedni mają namiętność gry, i grają nie aby wygrać, nie żeby zyskać, ale żeby grać tylko. Brak zatrudnienia, nałóg, ciągną ich za zielony stolik. Drudzy chcą złota, którego potrzebują i marzą całe życie o ogromnéj wygranéj, popłaceniu długów, urządzeniu interessów, zbogaceniu się z kart. Smutne marzenie! Dobre bogactwo nabyte pracą uczciwą, ale złoto wydarte za zielonym stołem, może ubogiemu, może potrzebniéjszemu, może zrozpaczonemu człowiekowi, możeż być pożądane, miłe?
Wielu i najwięcéj, gra jeszcze bardziéj przez próżnowanie, niż z namiętności do gry.