Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Poezye tom 2.djvu/034

Ta strona została uwierzytelniona.

Mogę piersi pokazać i ród nie od wczora.
Imię sławne nie mało wśród litewskiéj ziemi,
I zamki — Lecz wszystkiego wyliczać nie pora.


Wasil.

Nie pora też mój Książę, sięgać tak daleko —
Jak zrobim, pomyślimy gdy będzie twą żoną,
Król rad, że się z kłopotną pożegnał opieką,
Potwierdzi wszystko, co było zrobiono.
Wszak zna i August, że Księżna Beata,
Nie szczęścia córki, ale swego pragnie,
Że już nie dzisiaj mężami pomiata,
By skarby trzymać! Król łatwo się nagnie.


Dymitr.

Król — chciałby może — Lecz Bona Królowa
Kiedy ją Księżna zacznie błagać łzami,
Da się uprosić, wszak i sama wdowa,
Wbieży do króla, ogada, omami,
A Król żeby pokój kupić w domu,
Na prośbę Bony nie ulży nikomu! —


Wasil surowo.

Boisz się Książę a! więc rzecz skończona
Milszy ci pokój widzę, niżli przyszła żona!
Chciałem dopomódz! — Ten co na pogany,
Sto razy lecąc śmierci dostał kroku,