Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Poezye tom 2.djvu/152

Ta strona została uwierzytelniona.

Ze śmierci żyję, z umarłemi bawię,
Dzwon mnie żałobny przy świtaniu budzi —
Zasypiam w grobach —


Dymitr.

I nie żal ci świata?


Grabarz.

Mnie? — Żal był krótki, bo nie wielka strata —
Za młodu czasem z młodości zapałem,
Świata i życia z ludźmi żałowałem,
Ale od czasu jak moja kobiéta

(wskazuje na żonę)

Przyszła tu do mnie, zamieszkała ze mną,
Miła się stała ta chatka ukryta —
Nędza, samotność, przyjemną.
Nie wiem jak długo żyliśmy oboje —
Życie tak przeszło! — nieznacznie zgrzybiali,
Dzieląc radości, smutki, trudy, znoje,
Jeszcześmy dotąd równo się kochali.


Dymitr.

Szczęśliwi ludzie! ja — w złoconym domu
Nie miałem szczęścia, wy tutaj, ubogo,
Żyliście bogactw nie zajrząc nikomu,
Szczęśliwi! — Ludzie w czém wam szkodzić mogą?
I w czém dopomódz?