Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Stara baśń tom 1 203.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

sługą... Co jednego nad sobą nie chcieli... dwunastu ich wybrali i mieli... Dwunastu... O Łado, o Łado...
Jeden z kadzi rad czerpał i głowę, zalewając pomiatał narodem... Drugi zbierał a dusił w komorze, co ubogim odebrał od gęby... Trzeci jeździł wyglądał gdzie dziewki, i córki im podbierał, miód z ula... O Łado! O Ła...do!
I tak byli z dwunastu szczęśliwi, szczęśliwi, że posłali za morze z pokłonem... Oj, posłali szukając wojaka, coby jeden nad wszystkiem panował... Kraku, panie a kneziu, wołali, chodź do ziemi do naszéj, rządź nami. I spędzili dwunastu z ich grodów. Znowu kmieci zrobili z wojwodów... A jednego już Kraka słuchali. O Łado! o Łado!..
Gdy się pieśń powolnie nucona skończyła, milczenie panowało, patrzali niektórzy na starca nie wiedząc, coby to znaczyć miało...
— Toś i ty Słowanie — rzekł mu jeden — Chwościka pokochał...
Starzec nastawił ucha.
— Pokochał? — Pokręcił głową, poczęły brzęczeć struny, dziwny staruszek począł śpiewać znowu tęskliwą nutą.
— Siedzi Chwostek na wieżycy... i patrzy z niéj w koło... dobry pan... Gdzie się kurzy ze świetlicy, gdzie na polu się zieleni... gdzie rżą stada... sycą miody... oko widzi, ręka zgarnia... dobry pan! Siedzi Chwostek, patrzy zdala... kmie-