Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Strzemieńczyk Tom II.djvu/259

Ta strona została uwierzytelniona.

Grzegorza z Sanoka, który z oburzenia i gniewu wpadł w zapamiętanie... Począł równie głośno wołać, że nikt ani nawet Ojciec św. od dobrowolnie złożonej przysięgi uwolnić nie może...
— Sam Pan Bóg — krzyknął w zapale — tego, co było spełnionem, nie może znicestwić. Co się stało, źle czy dobrze, stało się, i człowiek dźwiga następstwa... Niech Bóg uchowa, aby króla kto śmiał namawiać do złamania przysięgi!! Skalać tem tego czystego, bohaterskiego pana naszego! Nigdy!!
Jeszcze wrażenie po liście kardynała nie ostygło, gdy z Konstantynopola przyniesiono list błagalny od cesarza Jana Paleologa, który zaklinał króla, aby się Turkom nie dał omamić, a szedł ich wojować teraz, gdy godzina ich zguby naznaczoną była, gdy on mógł im zadać cios śmiertelny...
Kardynał tryumfował, lice jego promieniało. Krzątał się goręcej, niż kiedy, nie poczynając od króla, ale potajemnie nalegając na znaczniejszych panów węgierskich...
Dowodził on im, pojedynczo każdego z nich biorąc do siebie, że zawarty pokój był zdradą, hańbą, a zobowiązania dawniejsze, przysięgę tę czyniły nieważną...
Powaga Cesariniego, wymowa jego, listy z Rzymu i Konstantynopola, wszystko to zwolna za-