Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Z siedmioletniej wojny.djvu/158

Ta strona została uwierzytelniona.

mnie królowej, mnie córce cesarskiej, mnie... (tu na chwilę znowu głosu jej zabrakło) mnie odtrącić, mnie zabić!! Powiedz mu to.
I królowa na fotel padła.
Wylich skłonił się i wyszedł powoli.
Fryderyk, oparty na lasce, czekał na niego u żelaznych drzwi sekretnego archiwum, oczyma dzikiemi rzucając dokoła. Zaledwie ukazał się, krzyknął:
— Masz klucze?
— Królowa wydać ich nie chce. Niedosyć na tem, kazała mi powiedzieć, że sama osobą swą gotowa bronić nietykalności własności swojej.
Fryderyk, nie odpowiadając ani słowa, pogardliwie obrócił się ku drzwiom i z całej siły uderzył w żelazne ich blachy laską, którą trzymał w ręku.
— Wyłamać drzwi! — zawołał — ślusarzy... Wylich natychmiast; ja mam tu jeszcze dosyć do czynienia. Czekać nie lubię: niech on o tem pamięta...
Gdy z jednej strony świta króla rzuciła się natychmiast po rzemieślników i narzędzia potrzebne do odbicia archiwum, z drugiej w korytarzu stojący dworacy królowej natychmiast oznajmić jej pobiegli o tem.
Fryderyk stał, niecierpliwiąc się widocznie. Znalezienie ludzi i rzemieślników łatwem nie było, żaden ślusarz drezdeński nie dałby wziąć się do tego, nawet najstraszniejszą groźbą: uciekali i kryli się wszyscy.
Musiano więc gwałtem zabrać narzędzia, obcęgi, młoty, sztaby a żołnierzy pruskich użyć do tej roboty. Zaledwie pierwsze uderzenie słyszeć się dało, gdy w końcu korytarza ukazała się biegnąca królowa, w rozpuszczonych szatach z rozpłomienionym wzrokiem, straszna gniewem, niema ze wściekłości. Na widok jej, wpadającej między żołnierzy, ludziom młoty wypadły z rąk, stanęli jak osłupieli. Józefina rzuciła się na żelazne drzwi, osłoniła je sobą, rozpostarła ręce, położyła się płacząc na nich.
Fryderyk, który stał o kilka kroków, patrzał na to obojętnie chwilę; krew mu po twarzy przebiegła i znikła, wyciągnął laskę ku Wylichowi.
— Słyszysz — zawołał — dwóch grenadjerów niech weźmie królowę, waćpan będziesz jej towarzyszył do jej pokojów i postawisz straż przy nich.
Generał osłupiał i zawahał się.
— Słyszy on! — krzyknął król, podnosząc kij — słyszy on: rozkaz spełnić natychmiast!
Gdy Wylich oniemiały i drżący zbliżył się z dwoma żołnierzami i majorem Wangenheimem do królowej, krzyk się wyrwał