Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Boży gniew 02.djvu/217

Ta strona została uwierzytelniona.

proszy wszystko, co nieboszczyk Adam przez całe życie zbierał i co wy lubicie i cenicie, jako pamiątkę po nim... może też wam swoją rajtaryą i ludźmi z Krytowa i Radziejowic pozajeżdżać folwarki. Wypowiedzieć mu wojnę, pani moja, to się potrzeba na wszystko przygotować co godziwe i niegodziwe, bo on per fas et per nefas prześladować i mścić się będzie, a na złe rozum ma!
Król mówił żywo, z wlepionemi w niego oczyma słuchała podkanclerzyna, a chwilami łzy jej się wymykały zpod powiek.
— Pani moja — odezwał się Jan Kazimierz — zrywać z nim teraz nie radzę, — nie można; cierpcie jeszcze. Gdy, da Bóg, powrócimy z tej wyprawy do domu, potrzeba będzie obmyśleć i przygotować środki, wybrać godzinę... abyście strat i przykrości mieli jak najmniej. Ja, z mej strony, przyrzekam wam jak najsilniejsze poparcie.
Co się tyczy królowej — dodał, spuszczając oczy i zniżając głos — co się tyczy królowej, lękam się, ażeby nie wzięła strony podkanclerzego, gdyż on bardzo jej nadskakuje... a ja, ja — przebąknął zmieszany nieco — ja, mnie... trudno będzie do królowej za wami przemówić — bo... wiem, że mnie posądza.
— Wszystko to tymczasem rzeczy są oddalone dziś, świętej cierpliwości zażyć musicie — to moja