Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Boży gniew 03.djvu/193

Ta strona została uwierzytelniona.

zniechęcenie, które Maryą Ludwikę dotknęło mocno.
Pracowała właśnie nad tem, aby beresteckie zwycięztwo uczynić głośnem i wielkiem. Zagraniczne pisma sławiły je i wystawiały króla, jako rycerza i bohatera. Wizerunki jego, z laurem na skroni rozrzucano po świecie.
We Lwowie Jan Kazimierz, z tego ożywionego wielkim duchem pogromcy pogan i rebelii, zwolna powrócił do znużonego i życiem zmęczonego dawnego swego stanu.
Strzębosz, który powrócił był na służbę, patrzał zdziwiony litując mu się. O całej wyprawie tej niechętnie mówił, o swoim udziale w niej, milczał.
— Wszystko to rzucone w błoto, daremne. Porażą hetmanowie kozactwo, ale go nie złamią. Ognia takiego nie zgasić, potrosze go tłumiąc. Niech kraj o sobie myśli.
Znowu tedy lada o oczem począł Jan Kazimierz rad prawić, żartować i swawolę dworzan wywoływać. Poważny mąż przechodził w zdziecinniałego, skwaszonego, niemal przedwczesnego starca.
We Lwowie mimowoli zatrzymywała go choroba, którą upały zrodziły. Podniósł się z niej wycieńczony i musiał sił nabierać, nim dalej do Lublina mógł się puścić.