Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Szalona.pdf/21

Ta strona została uwierzytelniona.

— Cóż by to znaczyło, gdybyś wiedząc o niej ode mnie, słowem się nie odezwała? — odparł Ewaryst.
— Ale i ona mogła napisać do mnie? — nieśmiało odezwała się Madzia.
— Mogła, i nawet myśl tę jej podawałem, ale...
— Cóż ona powiedziała?
— My się nie znamy, jesteśmy sobie zupełnie obce, co ja do niej pisać będę? Kłaniaj się jej pan odemnie jeśli chcesz...
I że ona tak mnie zbyła, nic w tym dziwnego, wedle jej pojęć nie ma nic złego w odpowiedzi. Gdybyś ty się okazała obojętną moja Madziu...
— To, napiszę! — odezwało się dziewczę posłuszne.
Przez cały ciąg pobytu Chorążyca u rodziców trwały i narady o ten list i ciche o Zoni rozmowy.
Panu Dorohubowi jednak i Chorążynie nie mówiono nic o Zoni, ażeby ich tym nie martwić na próżno.
Po Trzech Królach traf przyniósł szlachcica spod Wasilkowa, z okolicy właśnie, w której Ozereńkowie mieszkali. Pani Chorążyna, która się Madzią zaopiekowała, zawsze pamiętała o jej siostrze i utyskiwała nad tym, że ją zabrała Sędzina, nazywała to nawet rozbojem i gwałtem, gdyż miała zamiar obie sieroty wychowywać razem.
Szlachcic pan Weryha, daleki krewny Chorążego, miał sprawę w okolicy i zwyczajem szlacheckim u krewnego obrał sobie fundum. Wieczorami rozmawiano o najrozmaitszych sprawach i ludziach, byle czas jakkolwiek przepędzić. Chorążyna nie mając już o co spytała o Ozereńkową.
— A cóż tam Sędzina Ozereńko, nie wiecie co się u nich dzieje?
— Sędzia zmarł, to pani Chorążyna pewnie wiesz. Sędzinie po nim nie wiele zostało, a ładu u nich nigdy nie było. Biedowała, chorowała, gryzła się, no i zmarło się też jej nie tak dawno.
Dorohubowa ręce załamała.
— A z wychowanicą jej, siostrą naszej Madzi, cóż się stało? — zawołała z przestrachem.
Szlachcic dziwną zrobił minę.
— Ozereńkowa jej podobno zostawiła po sobie wszystko co tam było... choć niewiele tego się zebrało... Pojechała z tym, słyszę, do Kijowa.
Stary wąsa pogładził, uśmiechnął się i nie dokończył. Widząc wchodzącą Madzię, Chorążyna dała mu znak, aby milczał. Niespokojna potem schwyciła Ewarysta do kąta.
— Słuchajże co Weryha powiada, szepnęła mu — wszak to Zonia podobno po śmierci Ozereńkowej, której się zmarło, pojechała do Kijowa. Czyż ty tam o niej nic nie słyszał?