Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Szalona.pdf/44

Ta strona została uwierzytelniona.

W najgorszym razie — dodała — śmiało patrząc w oczy kuzynowi, mam doskonałe zęby, które mi natura nie darmo dała.
Chorążyc słuchał smutny.
— Ale, moja Zofio — rzekł — lepiej by było podobno nigdy się nie narażać na to, abych ich potrzebować. Jakżeś mogła...
— Daj mi pokój! rozum potrzeba okupić doświadczeniem — rzekła Zonia. Proszę cię, jakżem ja pomyśleć nawet mogła, aby ten człowiek, dla którego rozumu i nauki mam cześć taką, który był dla mnie ojcem duchownym i inicjatorem, miał się podobnego wybryku dopuścić?...
— Mogłaś, jeśli nie przewidzieć to — odparł Ewaryst, to z samych tych teorii dziwacznych, jakie on głosił, wyciągnąć wniosek, iż go żadne prawo nasze społeczne, ani religijne krępować nie będzie.
— Ale powinien go był zdrowy rozum wstrzymać od narzucania mi się z uczuciem, którego ja przecież podzielać nie mogę! — odparła Zonia.
— Myślisz, że rozsądek ma jaką władzę nad uczuciami? — rzekł Ewaryst. — Powinien ją mieć, lecz one przeciwko niemu nieustannie zwycięski bunt podnoszą.
Szli chwilę w milczeniu.
— Biedny stary — odezwała się Zonia — żal mi go... będzie mi go brakło!
— Spodziewam się, że się nam więcej nie pokaże, dodał Chorążyc, i że wy go nie będziecie widywać.
— Nie wiem, odparła Zonia, jeżeli się wytrzeźwi!
Ruszyła ramionami.
— Nie dasz ci to do myślenia, dołożył Chorążyc — że teorie, które do takiej praktyki doprowadzają, niewiele warte być muszą.
Zoni oczy zabłysły.
— Jesteś niesprawiedliwym — zawołała gorąco — chwila szału i słabości nie ma nic wspólnego z teoriami. Zwierzę odezwało się na chwilę w mądrym, mamże dlatego pogardzić mądrością?
— A cóż warta mądrość, która nie umie zapanować nad człowiekiem co ją wyznaje? — dodał Ewaryst.
— Do wypadku tego przywiązujesz zbytnią wagę — spokojnie odpowiedziało dziewczę. — Mnie on pewnie z raz wytkniętej nie sprowadzi drogi...
Chorążyc spuścił głowę smutnie.
— Wiem, wy się litujecie w duszy nad obłąkaną — dodała — a ja zupełnie tak samo nad tobą, co mi się wydajesz na śmierć duchową wyznaczonym, na życie automatu, któremu za sznurki służyć będą stare przesądy, konwencje, przerdzewiałe prawa i strupieszałe fanatyzmy...
Z nas dwojga ja jeszcze jestem szczęśliwszą, żyję życiem, gdy ty będziesz się żywił śmiercią...