Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Szalona.pdf/77

Ta strona została uwierzytelniona.

ale ubiór jego trochę staranniejszy dawał poznać, że myślał jak się tu pokaże.
Heliodora miała przygotowany frazes przy przedstawieniu dwóch mężów wzajemnym. Poczęła od młodszego, a potem dodała:
— Pan Jewłaszewski, naszej młodzieży mistrz i ukochany ojciec, nasz luminarz, o którym niepodobna abyś pan nie słyszał, bo sława jego daleko sięga poza nasze kresy.
Euzebiusz witał go z pewnym respektem, tłumiąc mały uśmieszek, a Jewłaszewski coś burczał pod nosem, niezupełnie będąc rad z takiego zaprezentowania.
Pierwsza chwila zakłopotania przeszła w milczeniu.
Młodzież kołem wielkim otoczyła tych panów, oczekując na ich starcie ze sobą. Jewłaszewski zaś, parę frazesów rzuciwszy, wnet zamilkł. Pan Euzebiusz zmierzył go oczyma raz i drugi i dalej coś mówił z gospodynią.
Podawano herbatę.
Słuchacze, przybyli aby być świadkami starcia, gorąca młodzież wyczekiwała niecierpliwie na próżno.
— Ale słuchaj no, Zyżycki — odezwał się jeden po cichu — pókiż to tego będzie? Trzeba im koniecznie kość rzucić, aby się pogryźli... Jewłaszewski mruk jest dopóki potu nie poczuje. Nie ma rady, trzeba aby jeden z nas podniósł jaką kwestię...
Zgadzali się na to wszyscy, i młody Helmer, z nazwiska niby Niemiec, ale z rodu i charakteru Chochoł czystej krwi, przystąpiwszy do stolika, począł panu Euzebiuszowi wykładać najnowszą teorię społeczną, wedle ewangelii Jewłaszewskiego, ciągle się odnosząc do niego. Nastawał szczególniej na starosłowiańskie, jakoby wydobyte z mroków przeszłości, prawa i zwyczaje nowej organizacji gmin i podziału własności itp.
Pan Euzebiusz słuchał bardzo cierpliwie, niekiedy nawet trochę już jąkającemu się Helmerowi podpowiadając z Haxthauzena.
Gdy wykładający dokończył stało się milczenie. Komnacki patrzał wprost pod stół, zdawał się namyślać.
— To nie są wcale rzeczy nowe — rzekł w końcu — wszystkie społeczeństwa od takich organizmów zaczynały i przez nie przeszły, ale żeby do nich powracać drogą rozumowania i teorii, byłoby to dobrowolnie cofać się nazad ku barbarzyństwu.
Jewłaszewski słuchając zarumienił się nieco.
— Wyznasz pan — rzekł sucho i aforystycznie — że dzisiejsze stosunki społeczne w Europie nie są wcale ideałem i że z pomocą tej niby cywilizacji, która się przeżyła, doszedłszy do takich rezultatów, ludzkość ma prawo czegoś lepszego szukać na innej drodze.
— Ludzkość ma zawsze prawo szukać polepszenia swego bytu — odparł Euzebiusz — to jej ziemskie zadanie, lecz po drogach już ubitych i zbadanych nie ma po co chodzić raz wtóry.