Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Złote jabłko 04.djvu/100

Ta strona została uwierzytelniona.
ROZDZIAŁ VIII.

Z panami Mylińskimi.

W miarę przedłużającego się w miasteczku pobytu pana Tomasza Parcińskiego, niespokojność pana Bala rosła co chwila i przechodzić poczynała w gniewy nawet.
— Co u kaduka, żartuje sobie ze mnie kawaler, wykrzykiwał, porzucił mnie jak na żarzących węglach i bruki zbija w miasteczku. Ależ mu porządnie wytrę kapitułę gdy przyjedzie.
Wszyscy go uśmierzali jak mogli, przedstawiając że rozpatrzenie w aktach, narada z prawnikami, poznanie interesu nie mogło być dziełem chwili; pan Bal uznawał że mieli słuszność, ale niemniej klął i łajał.
Wreszcie któregoś tam dnia po wyjeździe nie wiem, gdy zasypiał po objedzie z rękami złożonemi na zaokrąglonym brzuszku, wszedł Parciński z dosyć dobrą fantazją do pokoju. Uprzedzono go wprawdzie że pan Erazm zabierał się na wielkie hałasy, ale pan Tomasz