Strona:PL Józef Weysenhoff - Erotyki.djvu/183

Ta strona została uwierzytelniona.

„Niech tylko dowiozę trzysta sztuk
Do portu, do Rio-Janeiro,
Po sto mi dukatów zapłaci za łeb
Firma Gonzales Perreiro“.

Lecz chwila obecna przed panem van Koek
Stanęła i złoty mu ćmi sen,
Bo zjawił się lekarz, by raport mu zdać,
Pan doktór van der Smissen.

Persona to sztywna, czerwony ma nos,
Pełen brodawek i grudek —
„No, wodny felczerze — woła van Koek —
Jakże tam czarny nasz ludek?“

Pan doktór dziękował za pamięć i rzekł:
„O złym dziś melduję wypadku,
Bo nocy ubiegłeś śmiertelność naraz
Znacznie się wzmogła na statku.

„Przeciętnie padało mi na dzień dwóch,
Lecz dzisiaj mam w sześciu w rozchodzie: