Strona:PL Jędrzej Kitowicz - Opis obyczajów i zwyczajów T2.djvu/045

Ta strona została uwierzytelniona.

cząc i rozmaicie wiercąc, nabijał i naprowadzał w stawy, co było boleśniejsze od saméj turtury; ubrał potem więźnia w suknie, i zaprowadził do aresztu, z którego do katuszy był przyprowadzony.
Takie tortury na twardych więźniach lub niejednostajnych w wyznaniu winy, były powtarzane do trzeciego razu, odpoczynkiem kilkodniowym dla wzmocnienia sił przeplatanego, za którem dopiero, następował dekret śmierci lub uwolnienia, podług okoliczności. Tortur nie tentował nigdy żaden sąd szlachecki; ale jeżeli trybunał ziemski albo grod wskazali na tortury kogo, odsyłali go z expedycyą onych do urzędu miejskiego. Tęż samę ceremonią czyniono i z dekretami kryminalnemi, w których nakońcu po sentencyi śmierci dokładano: pro cujus modi executione reum ad officium scabinale civitatis praesentis