Strona:PL JI Kraszewski Świetna partya 3.png

Ta strona została uwierzytelniona.

Ciągnęło się to jeszcze, aż prawie do roku 1870, który i w Saksonii i w całych Niemczech zmienił znacznie położenie i stosunki.
Wypadek, o którym mówić mamy, nazwijmy to, z biedy i niedostatku innej, właściwszej kwalifikacyi, wypadkiem — zaszedł pomiędzy dwiema datami skrajnemi. Roku nie mogę oznaczyć, bo już go dziś nie pamiętam.
Jednego poranku, gdym najmniej sobie życzył odwiedzin, oddano mi bilet z hrabiowska koroną, z nazwiskiem, które wcale jakoś do niej nie pasowało, i z naglącem żądaniem, aby... oddawca mógł się widzieć ze mną.
Siedziałem w szlafroku, nad książkami, i nie miałem wcale ochoty odrywać się od nich, zostałem jednak naleganiem zmuszony — wyjść do gościnnego pokoju.
Tu już czekał na mnie młodzik, ze szkiełkiem w oku, wyelegantowany, z twarzyczką bardzo niemiłego wyrazu, chociaż dosyć przystojną, który mi nasypał prędko mnóstwo komplimentów i ciągle się kręcąc, śmiejąc, pytając, nie czekając odpowiedzi, męczył mnie tak, złą francusczyzną i gorszą jeszcze polszczyzną, dobre pół godziny; skończył na tem, że życzył sobie abym... ułatwił mu zrobienie znajomości w tutejszem polskiem towarzystwie, gdyż przybył tu karnawał wesoło przepędzić.
Ledwie się go potrafiłem pozbyć, zaręczając mu, że sam mam niewiele znajomości i że do towarzystw nie uczęszczam, a byłbym mu bardzo niedołężnym przewodnikiem.
Odetchnąłem, gdym się go pozbył. W parę dni potem, na ulicy, łapie mnie.
— Widzi pan, chociaż nie byłeś łaskaw mi pomódz, już porobiłem znajomości. Byłem u państwa E., P., P., Z. i innych.
Śmiał się mówiąc to i kazał mi admirować nader wytworne ubranie. Znał już w istocie towarzystwo drezdeńskie lepiej niż ja. Posłyszałem o nim mówiących jednych z przekąsem, innych jako o dosyć zabawnym chłopaku. Tytuł i powierzchowność kazały