Strona:PL JI Kraszewski Bez serca.djvu/105

Ta strona została uwierzytelniona.
101

nie bierze. Nic się nie stało złego... niema nic — i, da Bóg, nic nie będzie. Miłość moja tylko i poszanowanie dla babuni, kazały mi tak niezręcznie być szczerą.
— Ale, kochana moja — odezwała się staruszka, wyciągając ręce drżące do kuzynki — ja ci, owszem, z duszy i serca wdzięczną jestem! Dałaś mi dowód twego przywiązania, troskliwości, nie zważaj na łzy moje, dosyć jest potrącić ich źródło, aby trysnęły nanowo. Stara zdziecinniałam — boję się wszystkiego.
Lepiej jest że wiem o tem, choćby niebezpieczeństwo wymarzonem było, trzeba stać na straży... Dziękuję ci.
Z wielką zręcznością hrabina, rozmowę tak nieszczęśliwie we łzach roztopioną, zwróciła na inne szczegóły wieczora, uniewinniając niejako Dolfcia przykładem starszych, zachwytem ogólnym, któremu wszyscy ulegli mężczyźni.
Księżna Zofia słuchała pilnie, łzy jej oschły, ale smutek pozostał na twarzy.
Chwilę jeszcze starając się rozweselić gospodynię i zatrzeć pierwsze wrażenie, paplała przybyła pani, żartowała, dowcipkowała — wreszcie spojrzała na zegarek, porwała się jakby już jej bardzo było pilno, i pożegnała całując w ra-