Strona:PL JI Kraszewski Bez serca.djvu/164

Ta strona została uwierzytelniona.
160

— Więc to prawda — wybuchnął znowu — że przyjmuje tak samo hołdy tego polaka, amerykanina, francuza...
— O! i wielu innych, bo wszystkim wielbicielom jest rada — odpowiedziała Balbina.
— A ja byłem?
— Jednym z kandydatów między którymi wyboru, o ile wiem, stanowczego nie uczyniła — mówiła p. Boehm z trochą szyderstwa. Ale możnaż jej to mieć tak bardzo za złe? Córka nie majętnego pułkownika, ma tylko tę swą piękność i rozum za posag cały. Chce się wydać za mąż, to cel jej życia, a ambicyę ma wielką i musi przez małżeństwo dostać się na najwyższe szczeble złote, w świat do którego się czuje stworzoną.
Oto pan masz najszczerszą prawdę. Nie jest ona pocieszającą. Na serce nie ma co u niej rachować!
Poruszyła ramionami Boehmowa, i postawiła filiżankę swą, jakby się zabierała do wyjścia. Więcej nic już do powiedzenia nie miała.
— A! w nic więc na świecie wierzyć nie można — wybuchnął Morimer, chwytając się za głowę i nie zważając na to iż ludzie na niego spoglądali.