Strona:PL JI Kraszewski Bez serca.djvu/390

Ta strona została uwierzytelniona.
44

zmianę humoru, podnieconą wesołość, jakiej oddawna nie okazywała...
Amerykanin tego wieczoru nie przyszedł wcale i dopiero nazajutrz rano zjawił się blady zmęczony, z uśmiechem na ustach i wejrzeniem szyderskiem.
— Przychodzę powinszować pięknej Rolinie — odezwał się na wstępie. — Słyszałem już o wielkiej konkiecie, którą w teatrze zrobiła. Wszyscy byli zachwyceni jej pięknością, ale stary książę, ma być w admiracyi, w uniesieniu, w gorączce dla wieku jego niebezpiecznej. A! bardzo się z tego cieszę!
Rolina spojrzała, posądzając go o zazdrość śmieszną.
— Rzeczywiście się cieszę — dodał Don Esteban — bo książę * jest mi potrzebnym. Dobra znajomość z nim donne du relief! Łatwo mi go teraz przyjdzie do nas ściągnąć. Staruszek jest niezmiernie śmieszny z temi spóźnionemi zapałami, lecz kiedy jemu nic po nich, niech choć ludzie korzystają!
Pułkownikówna nieco się czuła obrażoną tem obojętnem użyciem piękności swej na wabik dla potrzebnych narzeczonemu znakomitości — zacięła usta...