Strona:PL JI Kraszewski Ciche wody.djvu/140

Ta strona została skorygowana.

Mam do pana pretensyę. Pan ze mną nie chcesz mówić seryo. Bierzesz mnie za płochą panieneczkę, która myśli tylko o tém, jakby się — za mąż wydała...
Ja wcale myśli téj nie mam — dorzuciła — raiłabym być czémś w świecie inném, niż lalką ustrojoną, czekającą na to, aby ją ktoś kupił.
Hrabia zmieszał się trochę; wyzwanie to dodało mu jednak odwagi.
— Niech mi pani wierzy, że się nie czuję winnym — rzekł wymijająco.
— Są osoby na świecie, o które nam wcale nie idzie, ani za kogo nas biorą, ani gdy się bawią z nami, jak z lalką — rzekła żywo hrabianka — ale ja hrabiego do nich nie liczę.
Skłonił się Lambert.
— Pani mnie teraz karmi słodyczą, na którą nie zasłużyłem, rzekł po cichu...
Skarżysz się pani na mnie, począł nabierając odwagi, że nie umiem z nią być seryo. Potrafiłbym może być takim z panną Gertrudą, bo — mniéj na mnie robi wrażenia...
— Ja miałabym być tak szczęśliwą, żebym na panu czyniła wrażenie? odezwała się wesoło Eliza... Z komplementów wyjść nie możemy!
— To wcale nie jest komplement, zawołał Lambert, i pani sama bardzo dobrze wiesz, że...
— Jestem ładną? podchwyciła panna. Ale — mój Boże! to nie przymiot, a chyba defekt...