Strona:PL JI Kraszewski Dawisona pierwsze lata w zawodzie dramatycznym Gazeta Warszawska 1888 No202 4C.jpg

Ta strona została skorygowana.

wedle nowéj mody. Dam ci, żurnal, pójdziesz z nim do Sokołowskiego, bo to najlepszy krawiec.“
Ktoś inny uwiadomił Dawisona, iż składka dla niego, staraniem Wertheima i Eisenbauma zrobiona, miała do pięciuset złotych wynosić. Nie śmiał wierzyć tak wielkiemu szczęściu, aby późniéj zbyt nie dolegało rozczarowanie. Nawykł był raczéj gorszego się spodziewać; ale sukniami pożyczanemi obejść się nie było podobna, musiał się zdobyć na własne. Jakże inaczéj mógł wystąpić w roli kochanka i młodego człowieka wyższego towarzystwa?
Z temi myślami wracając do domu, spotkał na drodze dra Störmer’a, który mu serdecznie rękę ścisnął.
— Będziesz znakomitym artystą — odezwał się — masz wszystko, co do tego potrzeba. Z błędów niedoświadczenia poprawisz się z czasem... Słyszałem, że biedujesz z ubraniem — dodał; — jeśli ci czém służyć mogę, cała moja garderoba, zresztą niezbyt obfita, na twoje usługi. — Szanuj tylko zdrowie, prowadź życie regularne, umiarkowane i skromne; bez zdrowia nie ma siły, a bez siły nie ma talentu...
Wszystkie te wycieczki tak cały dzień zabrały, iż znużony Dawison nie miał czasu zajść do redakcyi Świata Dramatycznego, do Szymanowskiego, co mu ten wymawiał srodze. — Ani rolami też mógł się zająć, bo troski materyalne, bieganina owa za groszem i ubraniem dzień cały zabrały. Męczyło go to niewymownie, i wzdychał do chwili, w któréjby mógł, oddając się pracy swojego powołania spokojnie, poświęcić się jéj cały. Proza życia ciążyła umysłowi artysty.