Strona:PL JI Kraszewski Dawisona pierwsze lata w zawodzie dramatycznym Gazeta Warszawska 1888 No209 3C.jpg

Ta strona została skorygowana.

— Dobrze pan będziesz grał...
— Karty może są nadto pobłażające — odezwał się smutnie Dawison, — wolałbym posłyszeć zdanie pani, czy ją mam grać, czy porzucić?
— Możesz ją pan grać — rzekła Halpertowa, — ale powinieneś jeszcze nad nią popracować... Z tém wszystkiém — dodała, — porównania nie masz się pan co lękać, gdyż Jasiński zawsze grał najniegodziwiéj tę rolę.
— Publiczność — wtrącił sam Halpert, — miłą mieć będzie niespodziankę, gdyż od pana przynajmniéj zwykłych krzyków nie posłyszy.
Pani Halpertowa przy téj zręczności opowiadała następującą anegdotę:
Gdy raz pierwszy próbowano grać Pojedynek, Osiński, który się bardzo tą sztuką zajmował, znajdował się na próbie. (Było to około 1831 roku). Jasiński, usiadłszy przy pani Halpertowéj, w okropnéj scenie trzeciego aktu, kiedy ją ma brać niemal na tortury, począł spokojniuteńko rozprawiać tak, jakby się naradzał, co będzie jutro jadł na obiad: bifsztyk czy kotlety? Osiński, widząc to, uczynił uwagę, iż ton zdaje mu się nazbyt spokojny. Jasiński, nie dając dokończyć nawet Osińskiemu, który z takim talentem wszystko tłómaczył, zawołał:
— A! proszę pana, jeśli pan sobie życzy, ażebym krzyczał, to będę krzyczał, bardzo chętnie, będę krzyczał. I owszem, i owszem...
— Ale zdaje mi się... — dodał Osiński.
— O! ja umiem krzyczeć — przerwał znowu Jasiński — będę krzyczał.
Osiński, nie wiedząc już co począć, odwrócił się, stanął przy suflerze ze złożonemi rękami i daléj w milczeniu próby słuchał. Odtąd — skończyła pani Halpertowa — Jasiński wywiązywał się najsumienniéj z przyrzeczenia danego Osińskiemu, i w roli téj krzyczał. Trafiało się to i w innych.
Następnego dnia na lekcyi Kudlicza, Dawison próbował swą rolę w Pojedynku, z ulepszeniami, które był winien pani Halpertowéj, Kudlicz nie przerywał mu prawie, a wychodząc zapytał:
— No, na cóż się zdecydowałeś?
— Na Pojedynek, tak, jakem to panu mó-