Strona:PL JI Kraszewski Dawisona pierwsze lata w zawodzie dramatycznym Gazeta Warszawska 1888 No210 5C.jpg

Ta strona została skorygowana.

pańszczyznę uważał.“
Rozstanie się z redaktorem Świata Dramatycznego napełniło serce goryczą — doznał przykrego zawodu.
Dnia 12-go marca przybyła do Warszawy słynna wówczas tancerka panna Taglioni i następnego wieczora była w teatrze na przedstawieniu Wesela Figara. Dawison widział ją z innymi ciekawymi i nie znalazł wcale ładną. Nazajutrz miano grać ku uczczeniu jéj Włoszkę w Algerze i Wesele w Ojcowie, a pojutrze znowu balet. W sobotę, 17-go marca, pierwszy raz występowała; ciekawość była nadzwyczajna widzenia najsławniejszéj tancerki w Europie. Warszawa, zawsze się łatwo entuzyazmująca, poruszała się cała, rozprawiano tylko o niéj. Obiecywał sobie i Dawison widzieć ją, gdyż o brata był spokojniejszym, Daniel miał się znacznie lepiéj, przechadzał się po pokoju. Uratowany prawdziwym cudem, gdy doktorowie o możności uzdrowienia go wątpili, wstał jakby z martwych dla rodziny.
Dawison widział w tém rękę Boga, która uratowała syna, brata, męża i ojca, drogiego rodzinie. Oprócz zajęcia w Gazecie, pracował artysta wiele nad sobą; gotował rolę barona Sternhelma w Pięknéj maseczce, a na lekcyach Kudlicza próbował Śluby panieńskie Fredry.
Według zapowiedzi, panna Tiglioni wystąpiła d. 17-go marca. Dawison tak pisze o przedstawieniu: „Dziś widziałem pannę Taglioni tańczącą! Czyżbym się tego mógł kiedy spodziewać, że ona, którą cały świat uwielbia, obsypuje wieńcami, dziś dla nas tańcować będzie w naszéj biednéj Warszawie? Natłok był niesłychany... pomimo cen znacznie podwyższonych. Cudnie była piękną! Jakież wrażenie uczyniła na mnie! Cokolwiek wyobraźnia najbardziéj czarującego wymarzyć może, w niéj znalazłem połączone. Nie były to szalone piruety i skoki Szlancowskiéj, lecz gracya anielska, nieporównana gracya i wdzięk, który zachwyca i unosi.“
Taglioni tańcowała w drugim i trzecim akcie Roberta Dyabła, w trzecim szczególniéj miała być nieporównaną. Z niepokonanym powabem kusiła Roberta do zerwania fatalnéj gałązki. Z białą swą sukienką i warkoczami rozpuszczonemi jak u dziecięcia, wydawała się zachwyconym widzom czarującą. Oczarowała też i Dawisona, który sobie obiecywał,