Strona:PL JI Kraszewski Dawisona pierwsze lata w zawodzie dramatycznym Gazeta Warszawska 1888 No211 3C.jpg

Ta strona została skorygowana.

cze słyszeć się dały. Dawisona przechodziły dreszcze.
Po dosyć szczęśliwych początkach, musiał też doznać przykrości zawodu, a co gorsza, z własnéj winy. Spotkała go bolesna bardzo, któréj długo nie mógł zapomnieć. Sam mówił późniéj, że mu miała służyć za naukę, aby nigdy lekkomyślnie i bez zastanowienia nic nie poczynać.
Dnia 31-go maja po teatrze, Dawison z innymi, wedle zwyczaju, poszedł na wieczerzę do Poziomkiewiczowéj. Siedział przy jednym stoliku z Dmuszewskim, gdy nadchodzący Koss przyniósł nowinę, że Stolpe nagle zachorował i nazajutrz nie będzie mógł grać w Konstancyi. Rola była bardzo ponętna i w Dawisonie nieopatrzna obudziła się chętka podjęcia się jéj i wystąpienia. Nie zastanowił się nad tém, jak mało do wyuczenia się jéj miał czasu, przy innych zajęciach.
Wtém Koss, zwracając się do niego, rzekł, jakby naumyślnie: — Wiesz co, Dawison, weź ty i naucz się...
Dawison uczuł nadzwyczajną radość. — A! dobrze! odparł żywo, nauczę się.
Koss sam poszedł natychmiast do blizkiéj biblioteki teatralnéj po egzemplarz Konstancyi. Dmuszewski niezmiernie pochwalał młodzieńczą gorliwość. Wróciwszy Koss, zalecał jako środek mnemoniczny przepisanie roli, przez co już na półby się jéj nauczył. Ufał młodéj i żywéj pamięci Dawisona, on sam także i wszyscy. Wesół był i niezmiernie szczęśliwy.