Strona:PL JI Kraszewski Dawisona pierwsze lata w zawodzie dramatycznym Gazeta Warszawska 1888 No216 2C.jpg

Ta strona została skorygowana.

kie...
Zachciało mu się gwałtownie jechać do Wilna. Rzecz była w jego położeniu do wykonania trudna. Dyrekcya młodemu, początkującemu artyście urlopuby nie dała, należało więc chyba zerwać z całą przyszłością w Warszawie i rzucić się na hazardowne drogi prowincyonalnych teatrów. Z drugiéj strony dymissya bezpowrotna zdawała się niebezpieczną.
Dawison zasięgał rady przyjaciół, ci odzywali się różnie, radzili i odradzali.
Po namysłach i walkach z sobą, nie mógł się już oprzeć pokusie i — podał prośbę do generała Rautenstraucha, krótko, otwarcie żądając uwolnienia na ośm miesięcy, ażeby mógł główniejsze grając role, uzyskać potrzebną wprawę.
Generał źle przyjął to podanie. — Nie o to mi idzie, rzekł do Dawisona, abym koniecznie chciał waćpana przy teatrze utrzymać, ale żeby mi tu pan Szmidkoff nie nabrał zwyczaju bałamucić artystów. Zresztą — dodał — jeśli się uprzesz, możesz jechać, ale, zapowiadam, że więcéj do mego teatru nie wrócisz. Generał, pomimo nalegań i wstawienia się Kossa i panny Lidemann, którzy starali mu się rzecz w prawdziwém świetle wystawić, uparł się przy swojém postanowieniu. — Niech sobie jedzie, ale niech nie wraca.
Pomimo groźby téj, Dawison opanowany myślą czynniejszego zawodu, nie mogąc otrzymać urlopu, prosił o uwolnienie. Prośbę napisaną miał już w kieszeni, pokazał ją Kossowi.
— Czy mam raz jeszcze spróbować sam skruszyć p. generała? — zapytał.
— Probuj.
Dawison natychmiast udał się do niego; zameldowano go, nie został przyjęty. Służący przyniósł odpowiedź, że pan generał jest słaby, że jeśli Dawison ma interes, może się z nim udać do Kossa lub Dmuszewskiego.
Ta odprawa oburzyła młodego artystę; dotąd wahał się, teraz miał najmocniejsze postanowienie ustąpienia. Pobiegł do Kossa; Koss, zmuszony, przyjął prośbę i poszedł z nią zaraz sam do generała.
Dawison chciał tylko powiedzieć genera-