Strona:PL JI Kraszewski Dawisona pierwsze lata w zawodzie dramatycznym Gazeta Warszawska 1888 No221 1C.jpg

Ta strona została skorygowana.

W kilka dni potém jednak poszedłszy z drugą wizytą, nie zastał go. Nie szło Dawisonowi o siebie, miał szczególniéj myśl dopraszać się u H. o polepszenie bytu rodziców, o pomoc dla nich jednorazową, lub o stały, wyznaczony zasiłek. H. wzbudził w nim szacunek i zaufanie, miał więc nadzieję, że starania te bezowocnemi nie będą.
Matka, którą przyjaciel Eisenbaum miał przygotować do myśli dłuższego z synem rozstania, odpisała, że się zgadza na podróż. Pożegnanie jéj do łez go rozczuliło.
Dnia l-go czerwca 1839 r., około dziewiątéj wieczorem, Dawison opuścił Wilno, w którém pobyt do milszych wspomnień jego młodości należał. Jechał po raz pierwszy na pocztowéj bryczce, zmieniającéj się co stacya. Droga wydała mu się dosyć jednostajną i nudną, trwała ona całą noc prawie, i w godzin dwadzieścia, to jest d. 2-go około piątéj, trzema ognistemi rumakami wtoczył się tryumfalnie do Mińska. Miasto po opisach jego, jakiemi go nakarmiono, tak małém, jak się spodziewał, nie wydało mu się. Tegoż wieczora grano Lunatyczkę, komedyo-operę i starą komedyę, miał więc zręczność przypatrzyć się nader nędznemu składowi towarzystwa, do którego się chwilowo przyłączył. Wyjąwszy panią i pannę Aszperger, a starego Aszpergera, nie było, — co się zowie nic.
Z tém wszystkióm, co do wyuczenia ról, nie stało znowu tak źle, jak sobie wyobrażał, bo