Strona:PL JI Kraszewski Dawisona pierwsze lata w zawodzie dramatycznym Gazeta Warszawska 1888 No222 2C.jpg

Ta strona została skorygowana.

ły bilety. Wypadło na część jego z benefisu około ośmiuset złotych, i na więcéj też nie liczył, Oddał je Aszpergerowi do przechowania, zawsze marząc o podróży. Loże na dwa dni wprzódy już były rozebrane.
Dawison przyznaje, iż Aszpergerowie ganili mu zbytnie na scenie uniesienia i gwałtowne ruchy... radząc, aby ogień w grze o ile możności starał się uśmierzać.
Po raz ostatni wystąpił jeszcze dnia 6-go lipca w roli ks. Chevreuse’a w Pojedynku, i zakończył szereg ról, do których odegrania w Mińsku się zobowiązał. Na przyjęcie wcale żalić się nie mógł, wszyscy żałowali go i ubolewali nad rozstaniem. Na scenie, lepiéj go coraz oceniając, przyjmowano zawsze rzęsistemi oklaskami, jakich nawet ulubione tu panie Aszperger nie miewały.
W Godzinie Małżeństwa szczególniejsze miał powodzenie. Porównywając to uznanie z tém, jakiego doznawał poprzednio w Warszawie, Dawison czuł się szczęśliwym. W Warszawie jednego tylko Żółkowskiego tak entuzyastycznie przyjmowano. Sam też czuł, że od czasu swych pierwszych wystąpień, ogromny postęp uczynił — nabywając swobody, pewności, odwagi i wiary we własne siły. Tam otoczony Kudliczami, Jasińskimi, Dmuszewskimi, mając przed sobą publiczność, złożoną po większéj części z ludzi uprzedzonych lub niechętnych, obawiał się krok jeden zrobić więcéj nad to, co mu z góry wskazano. Tu, Aszperger go co chwila zapewniał, że prawie innego człowieka w nim znajdował — powierzchowność nawet wielce się na korzyść zmieniła.
Jednego z ostatnich wieczorów, dla zabawki i na prośbę pani Aszpergerowéj, grał starego Anglika w Mirandolinie. Publiczność śmiała się i klaskała bez ustanku; on sam ubawił się także i rozerwał... uważając tę rolę za dziecinny żarcik.
W notatkach przy końca pobytu swojego w Mińsku, Dawison zapisuje: „Nakoniec doczekałem i ja chwili — gdy wiem co to jest być ulubieńcem publiczności! Przeznaczeniem więc mojém w istocie jest być aktorem; nie chybiłem, jak tylu innych, powołania. Dzięki ci Boże! któryś mnie dotychczas prowadził —