Strona:PL JI Kraszewski Dawisona pierwsze lata w zawodzie dramatycznym Gazeta Warszawska 1888 No223 3C.jpg

Ta strona została skorygowana.

polska zamierzała w miejsce opery niemieckiéj stworzyć własną, przyjęła do niéj Szmidkoffa, na dosyć uciążliwych warunkach, panią Skibińską (dawniéj Brodowicz) i innych. Lecz właśnie, gdy już widowiska rozpocząć się miały, zachorował Asnikowski i wszystko się rozchwiało. Z wyjątkiem kilku widowisk w czasie zjazdu na wybory, zresztą ciągłe prawie były pustki w teatrze, tak, że kilka razy zamknąć go musiano. Największém nieszczęściem dla towarzystwa był tu rząd republikański, któremu ulegało, i brak silnéj a energicznéj ręki u steru.
Po ukończeniu kursu (po 16-m maja), Dawison spodziewał się jeszcze pół benefisu dodatkowego, gdyż pierwszy jego, grudniowy, dla nadzwyczajnego mrozu, przyniósł mu bardzo niewiele. Aszpergerowie, z którymi się poprzyjaźnił, mieli wyjechać do Warszawy, nie dla próżnego starania o wystąpienie lub przyjęcie do teatru, lecz tylko dla odwiedzenia rodziców. Późniéj chcieli się udać za granicę, do Lwowa, dokąd i Dawison chciał się dostać, bo mu tam jak najlepsze obiecywano przyjęcie.
Dnia 3-go czerwca afisze rozlepione po rogach ulic zapowiedziały na benefis artysty naszego Kwakra i tancerkę i komedyo-operę Biedny rybak, z dodatkiem wielkiemi głoskami: „Ostatnie wystąpienie pana Dawisona na wileńskiéj scenie.“
Wiosenna pora wcale nie jest w ogóle dla teatrów pomyślną, w piękne wieczory czerwcowe nikt się chętnie w dusznéj sali nie zamyka; Dawison obawiał się o swe pół benefisu, ale jak najpomyślniéj mu on poszedł. Bez wielkiego zachodu i starań, wszystko się samo składało, tak, że na dwa dni przed widowiskiem, sam wszystkie krzesła sprzedał.
Kwakier i tancerka podobała się, Biedny